Jakie sklepy kosmetyczne odwiedziłam we Francji i co ze sobą przywiozłam.

Choć podróż do Francji z każdym dniem wkracza w dalszą przeszłość, myśl  o niej i o tej cudownej wyprawie towarzyszy mi na co dzień. Z wakacyjnymi wspomnieniami wiążą się również podarunki, które ze sobą przywiozłam i o nich dziś chciałabym powiedzieć. Co przyjechało ze mną do Polski, jakie sklepy odwiedziłam, jak robić tanie zakupy we Francji - o tym dziś na blogu, zapraszam :).



Będąc na Lazurowym Wybrzeżu szukałam w Internecie podstawowych informacji na temat robienia zakupów (gdzie kupować, gdzie jest tanio, co można znaleźć w danym sklepie itp). Wbrew pozorom nie okazało się to takie proste i oczywiście. Jedyne informacje, a raczej wzmianki o zakupach we Francji udało mi się znaleźć na anglojęzycznych stronach, dlatego też zmobilizowało mnie to do stworzenia takiego mini-poradnika w języku polskim. Oczywiście moja praca bazuje na własnym doświadczeniu, a nie na użyciu edycji "kopiuj-wklej" z innych stron. 

Wielkie było moje zdziwienie, gdy przyjeżdżając do Francji okazało się, że nie znajdę tam popularnych Rossmannów, drogerii Natura czy Hebe. Nie zrozumcie mnie też źle, nie przyjechałam tam też tylko po to, aby odwiedzać drogerię kosmetyczne, ale po kilku dniach pobytu chciałam podarować sobie coś kosmetycznego, co np. nie jest dostępne w Polsce lub jest tańsze. Moje wątpliwości zostały rozwiane po kilku wyprawach do centrum miasta i w trakcie samego zwiedzania. 




W takim razie jak to jest w tej Francji? Gdzie kupować kosmetyki skoro nie ma drogerii?

Apteki. Jest ich mnóstwo i są wszędzie, na każdej ulicy po kilka aptek. A w nich kosmetyki takich firm jak La Roche Posay, Avene, Vichy, Loreal, do tego dochodzi również kolorówka, która była dla mnie nie lada zdziwieniem. Sytuacja jest podobna jak u nas, tyle że możemy tam znaleźć kosmetyki z powyższych firm, które w Polsce są niedostępne. Jeśli chodzi o ceny - porównywalne, może troszeczkę drożej, ale to wynika tylko z tego, że mamy Euro, a jak wiadomo nie opłaca się przeliczać na złotówki.




Ok, w aptece znajdziemy wszelakiej maści dermokosmetyki, zatem gdzie cała reszta? W supermarketach. Sama byłam zdziwiona, gdy idąc do Inter Marche zobaczyłam szafy znanych marek kosmetycznych, co w Polsce jest rzadkością lub występuję w okrojonej wersji. Francuzki robią kosmetyczne zakupy w supermarketach i aptekach. Będąc w galerii Lafayette zauważyłam również Sephorę, ale sami wiecie, że nie każdego stać na pójście do tego sklepu. W centrum miasta można również znaleźć supermarkety Monoprix, które naprawdę są bogato wyposażone jeśli chodzi  o kosmetyki.  Niestety ceny nie są niskie z racji tego, że to samo centrum i mnóstwo turystów. Turyści = duże przychody dla sklepów.



Wybierając się za granicę zawsze kalkulujemy nasze wydatki i staramy się zaoszczędzić. Wiadomo, że nie bez przesady, bo przecież na niektórych rzeczach nie da się zaoszczędzić. Skoro w sklepie kilogram jabłek kosztuje 1,5 Euro, a na targu 0,50 Euro centów to lepiej wybrać tę drugą opcję, zwłaszcza, że taki targ dysponuje świeżymi owocami. W związku z tym nie polecam robić dużych zakupów w supermarketach, chyba że jest to nagła potrzeba lub takich produktów nie znajdziemy na wspomnianych targach. Uwierzcie, różnica jest ogromna. Będąc w Marsylii miałam okazję przebywać na kilku targach i wielkie było moje zdziwienie gdy zobaczyłam ceny. Niektóre produkty wychodziły taniej o więcej niż połowę! Przykładowo w supermarkecie żel do ciała Le Petit Marseillais kosztował 3,50 Euro, a na targu dwa wspomniane produkty kosztowały jedynie 2 Euro. Trzy czekolady Milka (różne smaki) na targu kosztowały 1 Euro. Kosmetyków było mnóstwo, a wiele z  nich to takie, które również występowały w supermarketach. Dlatego też rada dla zwiedzających Francję ode mnie jest taka, że warto szukać w pobliżu targów i straganów - naprawdę ich nie brakuje, a ceny są o wiele niższe. 

Rzeczy, które udało mi się przywieźć z Marsylii :). 



Korektor, o którym ostatnio pisałam na blogu [klik]. W sklepie kosztował 16 Euro, na targu zapłaciłam za niego 6 :). Polowałam na niego od dłuższego czasu, w Polsce ciężko go dostać, dlatego wyjazd do Francji wzbudzał nadzieję, że gdzieś go tam znajdę. Cena w sklepie mnie przeraziła i odstraszyła, dlatego poddałam się i stwierdziłam,  że go nie kupię. Na targu zobaczyłam go przypadkiem i od razu wylądował w moich rękach :). Pierwsze użycia są na plus :). 


Na arabskim targu roiło się od różnorodnych, tajemniczych olejków, zapachów i kadzidełek. W tym całym gąszczu udało mi się wypatrzeć olejek Amla, który już dawno chciałam zafundować moim włosom. Nie zdawałam sobie sprawę, że zapach jest aż tak intensywny, nie przypadł mi do gustu, ale po pierwszym użyciu moje włosy się z nim polubiły. Wiecie, to taki olejek "z pierwszej ręki", który jest w 100% oryginalny. 


Kosmetyki LPM, których nie ma w Polsce (chodzi o niektóre serie). We Francji jest ich mnóstwo! Kolorowo, bajecznie, zapachowo, nie wiadomo co wrzucić do koszyka. Naprawdę żałuję, że nie ma ich dostępnych w Polsce, to, co przywiozłam to zaledwie namiastka tego, co widziałam.... 





Moja pierwsza wizyta w Kiko odhaczona :). Na pierwszy użytek wybrałam lakier do paznokci, który jak na razie spisuje się świetnie. Nie odpryskuje, nie ściera się  i wytrzymuje na paznokciach nawet tydzień. Jeśli kosmetyki są tak dobrej jakości to kto wie czy w przyszłości nie skuszę się na coś więcej. 



Grzechem byłoby opuścić Marsylię bez mydełek. Jest ich tam cała masa, kolorowo, pachnąco i .... nie wiesz które wybrać :). Skusiłam się na Aleppo, którego do tej pory nie miałam i kolejne o zapachu truskawki. 



Są tu jakieś fanki Lusha? :). To również moja pierwsza wizyta w tym sklepie, który oczarował mnie swoimi produktami. Choć nie bardziej niż mojego mężczyznę, który wchodząc miał ochotę wszystko zjeść :). 


Wszystkie produkty prezentują się genialnie! Do tego te składy, które są naturalne i takie przyjazne dla kobiety. A ten zapach... Obłęd! 


Było tego tam tyle, że nie mogłam się na nic zdecydować i wyszłam z pustymi rękami. No cóż, kiedyś na pewno odwiedzę sklep ponownie, to prawdziwy raj dla dziewczyn, które kochają naturalną pielęgnację. 

To tyle jeśli chodzi o moje wycieczkowe zdobycze. Ich recenzje pojawią się na blogu już niebawem. 

Coś Wam wpadło w oko z powyższej listy? :)






Relacja z podróży na Lazurowe Wybrzeże: Marsylia i Cassis.

Słońce, plaża, ciepły piasek, fale, beztroskie chwile, wszędobylskie palmy, góry, urokliwe uliczki... Tak było kilka dni temu, tak zapamiętam moje wakacje. Naładowałam akumulatory do maksimum, wypoczęłam, wyciszyłam się, pozwiedzałam, napawałam się przepięknymi widokami, a teraz to wszystko misternie ulokowałam w głowie na półeczce "niezapomniane chwilę". Dzisiaj chciałabym podzielić się z Wami jedynie namiastką tego, co zobaczyłam, przeżyłam i doświadczyłam. Przeżyjcie te wakacje razem ze mną jeszcze raz :). 



To był pełen spontan. Dosłownie. W czwartek wieczór dowiedziałam się od ukochanego, że jedziemy, w piątek w południe już byłam w drodze. Szybkie pakowanie, kompletacja niezbędnych dokumentów, ciągłe pytania "czy czegoś nie zapomnieliśmy" i mały stres przed podróżą. W sobotę rano wyjechaliśmy z Polski, a w niedzielne popołudnie już witaliśmy się z przepiękną Marsylią. 




Naszym pierwszym punktem zwiedzania była Katedra Notre Dame de la Garde, która położona jest na 160 metrowym wzgórzu. Z jednej strony widać przepiękne Morze Śródziemne, z drugiej możemy podziwiać pasmo górskie, u podnóża którego rozciąga się całe miasto.
Wychodząc tam i spoglądając w dal po prostu oniemiałam. Jest przepięknie, wręcz bosko. Z jednej strony cudowne morze, z drugiej wysokie i groźne góry. Mogłabym powiedzieć, że zgubiłam tam oczy :). Widoki były magiczne, a radość ogromna. 




Czas stoi w miejscu. Można sobie usiąść na ławeczce skąpanej w słońcu, odetchnąć, wyciągnąć książkę lub jak kto woli po prostu się zrelaksować. Zresztą, w godzinach popołudniowych wszystkie sklepy jak i stragany są zamykane - to pora lunchu. Wszystkie restauracje, zwłaszcza te z ogródkami są oblegane przez ludzi, którzy obiad traktują jako dodatek do spotkania ze znajomymi  :). Wszędzie czuć zapach mocnego espresso, a ludzie delektują się drinkami, pysznymi rybami czy też innymi, morskimi potrawami. Marsylia to miasto portowe, dlatego też świeże ryby można kupić praktycznie na każdej głównej ulicy. 




Zwiedziliśmy również stary port Vieux Port, który można by rzec jest sercem całego miasta. To tutaj rozciąga się szereg różnorodnych restauracji, pubów, barów, hoteli oraz deptaków. Widok przepięknych zacumowanych łodzi, masztowców kusi turystów do odwiedzania tego miejsca. Romantyczny spacer wzdłuż portu w czasie zachodu słońca jest obowiązkowy! :). 




Kolejnym miejscem wartym oglądnięcia jest Park Narodowy Calanques. Są to charakterystyczne ścięte doliny ze stromymi ścianami typowo występujące na południu Francji. W parku możemy podziwiać przepiękną, unikatową roślinność oraz ogromne, skalne wzniesienia, po którym można się wspinać. 





Przez weekend zwiedziliśmy również małe miasteczko Cassis. Zakochałam się w nim totalnie! Przepiękne, ciche, malownicze miejsce usiane klimatycznymi uliczkami, które dodają niesamowitej magii miejscu. Nie czuć tutaj tej multikulturowości obecnej w Marsylii, która uważana jest za tygiel religijny i kulturowy.



Ostatni dzień spędziliśmy na robieniu zakupów, kupowaniu prezentów oraz spacerze uliczkami Marsylii. Jako miłośniczka kawy musiałam skosztować tej na francuskiej ziemi :). 



No cóż, taka oto nasza podróż dobiegła do końca. Było naprawdę rewelacyjnie, odpoczęliśmy, zażyliśmy trochę słońca, pomoczyliśmy nogi w morzu i przede wszystkim podziwialiśmy piękne widoki. Jesteśmy tego pewni, jeszcze tutaj wrócimy :). 



W kolejnym poście pochwalę się Wam, jakie kosmetyki udało mi się kupić w Marsylii  (będzie o Lushu oraz Kiko), kilka słów o samych zakupach, a także pełna fotorelacja, zapraszam! :)). 

Przegląd korektorów maskujących cienie pod oczami.

Korektor pod oczy to ważna rzecz w kosmetyczce. Przydaje się nie raz i nie dwa. Najlepszy taki wszechstronny i zaradczy na każdy, skórny "ból". Na naszą niekorzyść, jak jest coś do wszystkiego, to i do niczego, dlatego niekoniecznie może się sprawdzić w przypadku maskowania wyprysków czy zaczerwień. Od początku roku poluję na jakiś dobry i tani korektor pod oczy, który pięknie zakryje moje jakże niechciane cienie pod oczami. Era kupowania w ciemno już daleko za mną, dlatego zawsze przed zakupem jakiegoś produktu wykonuje internetowy research. Tym razem postanowiłam podzielić się wyszukanymi informacjami, co by może komuś też coś wpadło w oko :).



Korektory, które dziś Wam prezentuje zamykają się w granicach 30 złotych. Nie jest to duży wydatek jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że taki kosmetyk służyć nam będzie min. 3 miesiące, a nawet więcej. U mnie zazwyczaj jest tak, że to "niekończąca się historia", kupię i nie potrafię zużyć do końca. Wychodzę z założenia, że lepiej dołożyć te kilka złotówek więcej i cieszyć się ładnym, pożądanym efektem. Z tanich, zwykłych korektorów wyleczyłam się już dawno - obiecywany, "zniewalający" efekt okazywał się być totalną tandetą na mojej twarzy. A przecież to kobieca wizytówka :). Wybrałam te korektory, które zyskują jak najlepsze opinie w Internecie i często są wysoko oceniane. Może akurat któryś Wam wpadnie w oko ? :). 



1. Bourjois Healthy Mix Korektor do twarzy i pod oczy - korektor kusi nas owocową formułą, która została wzbogacona w upiększające wyciągi z moreli, maliny oraz melona. Kosmetyk sprawia, że nasza cera staje się promienna, rozświetlona i świeża. Skutecznie maskuje niedoskonałości, a dobór odpowiedniego odcienia gwarantuje subtelne wykończenie, bez efektu "odcięcia się" od kolorytu cery. Korektor ma kremową konsystencję dzięki czemu przyjemnie rozprowadza się na skórze i pozostawia naturalne, matowe wykończenie. Przede wszystkim doskonale maskuje cienie pod oczami, a owocowe wyciągi dodatkowo pielęgnują naszą cienką skórę wokół oczu. Kosmetyk bardzo wydajny, 10 ml posłuży nam przez długi okres czasu. 

2. Bourjois Touche Healthy Mix Korektor pod oczy z pędzelkiem - Brat powyższego korektora, którego formuła wzbogacona została witaminą E i C. Kosmetyk przeznaczony do wrażliwej skóry (hipoalergiczny). Wyróżnia go kryjąca tekstura, która pozwala na zatuszowanie niedoskonałości, uzyskanie efektu świeżości. Świetna pigmentacja odbija światło, co pozwala na uzyskanie promiennego wyglądu naszej skóry. Cera jest jednolita, rozświetlona i bez widocznych cieni pod oczami. 




3. Maybelline Instant Age Renew Korektor wygładzający - O korektorze wspominałam już na blogu apropos tegorocznej wishlisty. Mój "apetyt" do kosmetyku nie maleje, ale chciałabym go "zmacać" na żywo, dobierając odpowiedni odcień do mojej skóry. Jedyny, mały minus to opakowanie i aplikator, ale tak naprawdę to żadna przeszkoda, korektor zawsze można wklepać paluszkami, pędzelkiem lub beauty blenderem. Zapewnia idealne krycie, jest lekki, o delikatnej konsystencji i niweluje wszelkie oznaki zmęczenia. Efekt, jaki daje korektor możecie podglądnąć m.in na kanale Katosu, ja jestem zachwycona i oczarowana! :). 

4. Maybelline Affinitone Concealer, korektor o delikatnej formule - przypomina błyszczyk, a to dlatego, że wyposażony został w pacynkę ułatwiającą aplikację kosmetyku. Dobrze napigmentowany i nie wysusza skóry. Jeśli chodzi o krycie to sprawdza się przy mało widocznych cieniach pod oczami, a więc osoby posiadające dosyć widoczne sińce i worki po oczami mogą nie być do końca zadowolone z krycia, które jest "pół na pół". Podsumowując kosmetyk wydajny, trwały (utrzymuje się ok. 8 godzin) i do tego niedrogi. 


5. Beauty UK korektor w płynie - to nowość na rynku, która wygląda naprawdę obiecująco. Korektor wyposażony jest w pacynkę, "oferuje precyzyjne maskowanie wszelkich niedoskonałości skóry. Doskonale tuszuje przebarwienia, wypryski i popękane naczynka, a także cienie pod oczami. Pozwoli Ci cieszyć się piękną cerą w każdej sytuacji". A zatem pozostaje nam nic innego jak się cieszyć :).

6. Hean korektor rozświetlający pod oczy - "(świetlik + ogórek). Maskuje i rozjaśnia cienie pod oczami oraz oznaki zmęczenia. Pielęgnuje i wzmacnia skórę wokół oczu. Daje natychmiastowy efekt - cienie i zaczerwienienia znikają, a spojrzenie nabiera blasku. Skóra pod oczami wydaje się gładsza i rozświetlona. Korektor ma lekką, płynno-kremową konsystencję. Produkt został wzbogacony o kompozycję zapachową. Opakowanie wyposażono w skośny aplikator. Formuła zawiera: Wyciąg ze świetlika, który likwiduje objawy zmęczenia oczu, łagodzi podrażnienia oraz wyciąg z ogórka, który wygładza, nawilża i odżywia skórę wokół oczu, rozjaśnia i wybiela cienie pod oczami. Dodatkowo znajdziemy w nim również alantoinę, która regeneruje i łagodzi podrażnienia". Brzmi naprawdę nieźle, a kosmetyki Hean mimo niskiej ceny naprawdę są dobrej jakości. 

7. NYX Korektor w pędzelku - korektor z wyższej półki za niską cenę - tak bym go określiła. Gwarantuje nam efekt "stopienia się" z kolorytem skóry, dzięki czemu otrzymamy perfekcyjne wykończenie. Ponadto korektor zawiera bogatą formułę nawilżającą, która silnie skoncentrowana pozwala nam uzyskać efekt od średniego do mocnego krycia, a więc mamy prawo wyboru. Mimo lekkiej konsystencji korektor zapewnia mocne krycie, nie roluje się i jest trwały. Pięknie odbija światło, przez co uzyskujemy efekt promienistej, wypoczętej i rozświetlonej skóry. 


Dziewczyny, posiadacie któryś z korektorów? A może któryś z powyższych wpadł Wam "pod oko"? :). 




Co by "zjadły" Twoje włosy dla zdrowego wyglądu ?

Każda z nas zdaję sobie sprawę, że Internet to ogromna skarbnica wiedzy, gdzie możemy wyszukać niemalże wszystkie interesujące nasz informację. Wystarczy kilka kliknięć na klawiaturze i nasze małe centrum dowodzenia odsyła w nas ogromne przestworza przeróżnych treści. Niestety często spotykamy się z wszechobecnym chaosem i brakiem porządku w poszczególnych treściach. Usilnie szukając jakichś informacji na dany temat, często otrzymujemy niepożądane efekty. Wyszukując informacji na temat produktów niezbędnych dla zdrowej kondycji włosów często otrzymujemy jakieś półśrodki, np w postaci zdrowego odżywiania dla całego organizmu, bez skupiania się na włosach. Wszystkie informację na ten temat złożyłam w harmonijną, spójną całość, zebrałam wszystkie niezbędne listy produktów i składników, które posłużą naszym włosom. No cóż, idzie do wiosny, więc trzeba przygotować się do pokazania naszych zdrowych pasm ;).





Będę to powtarzać w kółko, ale tylko dlatego, żeby uświadomić każdą z Was, że pielęgnacja włosów "od środka" jest równie ważna, a nawet ważniejsza niż nakładanie odżywek, masek, olejów czy też wcierek. Na nic kupowanie niezliczonych ilości cudownych kosmetyków do włosów, skoro nasza dieta jest uboga w witaminy i składniki niezbędne dla "pożywienia" naszych włosów. Trzeba sobie uzmysłowić, że włosy rosną z tego, co im podamy na talerzu. Tak więc od jakości spożywanych produktów w większej mierze będzie zależało, czy nasze włosy są zdrowe, lśniące, czy też mocne.


Czy to trudna umiejętność dobierania odpowiednich produktów i składników dla potrzeb naszych włosów? Oczywiście, że nie. Nie zalecam stosowanie rygorystycznych diet, katowanie się, czy też objadanie się wyłącznie tym, co zalecają inni. We wszystkim trzeba zachować umiar i rozsądek. Najlepsza jest metoda małych kroków, która prowadzi do coraz to większej systematyczności i procesu wdrażania się w zdrowe nawyki żywieniowe. Dodatkowo taka zdrowa porcja składników dla włosów wpłynie korzystnie na pracę całego naszego organizmu, dlatego warto skorzystać z takich porad i wskazówek.








Lista witamin, składników oraz produktów, które korzystnie wpłyną na kondycję Twoich włosów:




Ryby morskie to skarbnice kwasów tłuszczowych omega 3, białka, witamin A, D oraz tych z grupy B. Niestety nasz organizm nie jest w stanie sam wytworzyć kwasu omega 3, dlatego tak ważne jest dostarczanie go organizmowi podczas posiłków. Białko zawarte w rybach jest łatwo przyswajane przez organizm, a witamina A działa korzystnie nie tylko na wzrok, ale i również na ogólną kondycję naszych włosów. Przy jej niedoborze możemy zauważyć, że włosy są suche i matowe. Ryby, które zawierają najwięcej drogocennych składników dla naszych włosów to m.in: dorsz, sola, tuńczyk, pstrąg, łosoś, szprotki, makrele czy śledzie.
Jeżeli nie jesteś w stanie spożywać zalecanych 2-3 porcji ryb tygodniowo, zażywaj codziennie tran. Nie ważne w jakiej formie, rybi tłuszcz dostarczy nam wszystkich niezbędnych składników i witamin.
Niedobór żelaza w naszym organizmie również prowadzi do nadmiernej utraty włosów. Aby temu zapobiec, wprowadź do swojego odżywiania takie produkty jak np: kakao, suszone morele, brokuły, fasolka szparagowa, kasza gryczana i jaglana, szpinak, pomidory.
pamiętaj o chrupaniu marchewki, która jest źródłem cennej witaminy A. Siedzisz długo przed komputerem, twoje oczy są często przemęczone, a skóra sucha? Cierpisz na okołomieszkowe zapalenie włosa? To mogą być przyczyny niedoboru witaminy A. Zamiast objadania się tłustymi chipsami, pokrój dwie marchewki na małe kawałki i chrup do woli! Idealna przekąska w ciągu dnia :)
Niedobór cynku również prowadzi do utraty włosów. Jego znakomitym źródłem są orzechy, które ponadto zawierają kwasy omega 3. Orzechy to również smaczna przekąska, wystarczy ich spożyć kilka dziennie, aby pokryć nasze zapotrzebowanie.
Jedz jajka, które są źródłem białka, witaminy A,D,B oraz żelaza, wapnia, fosforu, potasu czy magnezu. Białko znajdziesz również w jogurtach naturalnych, które można łączyć np. z musli czy suszonymi owocami.
Żelazo i witaminę C zawiera również szpinak, który możemy dodawać do różnych sosów, farszów czy na kanapkę.
Mleko i przetwory mleczne zawierają wapń oraz witaminy z grupy B.
Picie drożdży również dostarcza nam dużej dawki witamin z grupy B, które wpływają na wygląd naszych włosów. Efekty picia drożdży możecie podglądnąć np. w Martusiowym Kuferku.
Jedz owoce i warzywa, które są źródłem niemalże wszystkich witamin. Staraj się polować na sezonowe produkty, które są świeże, smaczne i nie naszpikowane chemią. Jedno jabłko dziennie, pomarańcza czy też kiwi to naprawdę świetna porcja witamin dla naszego organizmu.


Ogólna reguła, którą należy zapamiętać przy "odżywianiu" naszych włosów to regularne dostarczanie niezbędnych składników mineralnych, budulcowych oraz witamin. Nie, nie musicie skrupulatnie siedzieć i przeliczać, ile witaminy A czy D spożyłyście w danym dniu, bo to nie o to chodzi. Wystarczy urozmaicić troszeczkę wasz żywieniowy styl i dodawać produkty, które zawierają powyższe składniki. Tym sposobem odżywicie nie tylko włosy, ale również cały organizm. Nie potrzeba wyszukanych, drogich i ciężkich do zdobycia produktów, wystarczą szczere chęci, a naprawdę będziemy mogły cieszyć się pięknymi, lśniącymi i gęstymi włosami :).



Jestem ciekawa, czy coś z powyższej listy gości i w waszym "włosowym" jadłospisie :). A może coś byście jeszcze dodały od siebie? :).






Sposoby na zdrowe cebulki i skórę głowy.

Praktycznie każda z nas w jakiś sposób stara się dbać o swoje włosy aby były gładkie, lśniące i gęste. Nie obce nam są odżywki, maseczki czy też wszelkiego rodzaju olejki do włosów, ale zastanawiałyście się kiedykolwiek nad kondycją waszych cebulek? No tak, często o nich zapominamy, a pamięć o nich powraca z czasem, gdy mimo solidnej pielęgnacji włosów problemy występują. Co wtedy? W czym tkwi problem? Wtedy sięgamy do "początku" naszego włosa, czyli cebulek oraz skóry głowy. Jak możemy je pielęgnować? Czy naprawdę jest to takie istotne? Zapraszam.





Do tej pory taki temat dla mnie nie istniał. A jednak. Osłabione cebulki, zła kondycja skóry głowy, niedostateczne odżywienie włosów to jedne z głównych powodów wypadania włosów. Ostatnio to zjawisko sięgnęło u mnie zenitu i powiedziałam w końcu "dość", trzeba jakoś działać. Pobuszowałam, wyczytałam, a teraz wdrażam w życie codzienne. Pierwsze efekty już widzę, bo włosy nie lecą aż tak bardzo. Macie podobny problem? W taki razie poczytajcie, jak możecie temu zapobiec. 




1. Po pierwsze i najważniejsze - zredukować stres. Ciężko mi było w to uwierzyć, że taki stresior ma jakikolwiek wpływ na nasze włosy, a tu się okazuje, że ogromny! W moim życiu, jak i zresztą w każdym, stres występuje, ale nigdy nie patrzyłam na to pod kątem wypadania włosów. Nie zwracałam szczególnej uwagi na to, czy w chwilach stresowych wypadanie włosów zwiększa się. Teraz szczególnie na to uważam, staram się mniej stresować i to nie tylko ze względu na włosy, ale też mam na uwadze moje zdrowie i dobre samopoczucie. Wiadomo, że stresu nigdy nie zlikwidujemy, ale zawsze możemy go zredukować - wszystko siedzi w naszych głowach.




2. Wcierki, mgiełki i inne odżywki. Ostatnimi czasy mój zasób kosmetyków do skóry głowy się pwiększył, ale na razie to etap testowania i sprawdzania, dlatego o tym już wkrótce. Dotychczas wcierka była dla mnie zbędnym wydatkiem i kosmetykiem, który stał na półce, no i tyle - tak bym określiła jego całą rolę. Niepotrzebny, nic nie wnoszący w pielęgnację, a dodatkowo myślenie "po co się męczyć z jego nakładaniem, skoro odżywka i olej są w ruchu". No niestety. Dziewczyny, które problem wypadania włosów doskonale znają, wiedzą, że wcierka działa cuda. Kwestia dobrego wyboru preparatu i kondycja skóry głowy diametralnie się polepsza, a włosy rosną jak szalone. Odkąd zgłębiłam temat przeprosiłam się z wcierkami i odżywkami do skóry głowy - teraz mój największy problem to systematyczność, z którą u mnie troszkę na bakier.




3. Pokrzywka i skrzyp. Cóż ja tu mogę napisać? Piję regularnie z przerwami czasowymi i widzę efekty w postaci baby hair. Przy regularnym piciu naparu zauważyłam, że włosy wypadały mniej i były mocniejsze, dlatego polecam wszystkim wypróbowanie tych ziół. Mamy okres zimowy, a taka herbatka ze skrzypu i pokrzywy to smaczny napój, który rozgrzewa i do tego ma dobroczynne właściwości. Polecam do książki i kocyka, pasuje jak ulał :).





4. Sucha skóra głowy. Gdy borykamy się ze suchą skórą na ciele, rozwiązanie problemu jest proste - nakładamy jakiś dobry balsam/olejek i już po kilku użyciach widzimy pierwsze, zadowalające efekty. A jak w takim razie nawilżyć skórę głowy? Może nam się wydawać, że problem nas nie dotyczy, ale mając suchą skórę na ciele, również możemy się spodziewać tego efektu na naszej głowie, bo przecież to nie są dwa osobne "centra". Sucha skóra głowy również ma ogromny wpływ na kondycję cebulek i samych włosów. Można by to porównać do roślin w doniczkach - bogate podłoże to podstawa do wzrostu kwiatów i tak samo jest w przypadku naszych włosów. Musimy dbać o nasze "żyzną glebę", które jest podstawą pięknych włosów. Jak zatem nawilżyć skórę głowy? Jest wiele sposobów: olejki, maseczki przeznaczone do stosowania na skórę głowy i również należy pamiętać o delikatnaej szczotce, która nie będzie drapać i uszkadzać warstwy lipidowej skóry.



5. Zdrowa dieta, a więc witaminki: witamina A, która wzmacnia włosy oraz cały szereg witamin z grupy B, które stymulują porost i zapobiegają ich wypadaniu. Witaminy z grupy B znajdziemy m.in w ryżu brązowym, kasze, pieczywo razowe, groch, fasola, drożdże, orzechy, nasiona słonecznika oraz ryby. Witamię A znajdziemy w: masło, mleko, jajka, ryby, tran, szpinak, pomidory, pomarańcze itp. Nie zapominajmy również o ważnych minerałach takich jak cynk czy żelazo, które również mają wpływ na kondycję naszych pasm, znajdziemy je m.in w: ziarnach słonecznika, czekoladzie, suszonych pomidorach czy jajkach. Pamiętajcie o tym, że włosy odżywiamy nie tylko z zewnątrz, ale także wewnątrz. Zdrowe odżywianie ma również znaczny wpływ na nasze cebulki i skórę głowy. 



Dziewczyny, macie problemy z wypadającymi włosami? 
Dbacie jakoś szczególnie o Wasze cebulki włosowe i skórę głowy?




Przegląd tanich i dobrych odżywek/masek do włosów.

Witajcie po dość długiej przerwie :). Ostatnio dopadła mnie niemoc twórca i nie pozwoliła stworzyć coś sensownego, ale wzięłam się w garść i za to powracam ze zdwojoną siłą. Szykuję dla Was kolejne porcje kosmetycznych nowinek. Dzisiaj na blgogu postanowiłam zrobić mały przegląd tanich, ale dobroczynnych odżywek i maseczek do włosów. Wiele z nich miałam (praktycznie wszystkie) i bardzo chętnie ponownie bym do nich wróciła. Przede mną większy zakup produktów do włosów, wiele z nich po prostu zdenkowałam, a półka świeci pustkami. Wiem, że powrócę do starych, sprawdzonych pozycji, dlatego taka lista przyda się i mnie, a mam nadzieję, że kiedyś i Wam :). 




Wszystkie produkty z powyższej listy posłużą jako dobre nawilżacze. U mnie nawilżenia nigdy dosyć, moje włosy są cieniutkie i często  lubią się przesuszać. Jeśli kupuje jakiś kosmetyk do włosów, to zazwyczaj staram się wybierać te nawilżające, regenerujące i odbudowujące. Moje włosy kochają emolienty, dlatego też suchowłose z pewnością znajdą coś dla siebie z powyższej listy :).

1. Alterra maska nawilżająca do włosów suchych i zniszczonych granat i aloes - pomimo, że dawno mi się skończyła, z pewnością kupię kolejne opakowanie. Maska jest treściwa, ma zacny skład i doskonale nawilża moje pasma. Poluję na jej promocję w rossmannie, ponieważ jak już może wiecie, najlepiej kupować w rossmannie rzeczy na promocji - bardziej sie opłaca. Ja za swoją maskę w promocyjnej cenie zapłaciłam ok. 6zł, dlatego podczas kolejnej promocji do koszyka powędrują na pewno dwa egzemplarze :). 
2. Biowax naturalne oleje, intensywnie regenerująca maseczka - najświeższe denko w moich zapasach, dlatego na bieżąco mogę Wam zdradzić, czy się spisała. Jestem na tak :). Jedyna rzecz do której mogłabym się przyczepić to szybkość znikania maseczki. Odnoszę wrażenie, że jest to jedyny kosmetyk, który zniknął w tak błyskawicznym tempie. Nawet nie zdążyłam się zorientować, że opakowanie jest puste. Z drugiej strony to znak, że odżywka się sprawdziła. Po zastosowaniu moje włosy były nawilżone, bez efektu suchych końców i przyjemnie się je rozczesywało. Do tego dochodzi bardzo przyjemny i delikatny zapach, jaki kosmetyk pozostawiał na włosach. Odżywkę również zakupiłam na promocji w Super Pharm za ok.12zł. 



3. Yves Rocher maska odbudowująca do włosów - to pozycja, która u mnie jeszcze nie gościła. Olejek jojoba i masło karite to składniki, które mają bardzo dobry wpływ na moje włosy, dlatego też bardzo chętnie wypróbowałabym tego bogactwa. Baardzo obiecująca, bardzo bardzo ;). 
4. Pilomax maska regenerująca do włosów ciemnych - jedna z moich pierwszych maseczek do włosów, którą dobrze wspominam. Pod względem nawilżenia nie była pionierem, ale miała ogromny wpływ na poprawę kondycji moich włosów i skóry głowy. To właśnie po niej pierwszy raz ujrzałam na mojej głowie "baby hair" i to ona nakierowała mnie na dobrą drogę pielęgnacji. Odżywkę zakupiłam w aptece, dlatego też nie wiem, czy  jest dostępna w sklepach. 
5. Eveline Argan + Keratin Maska do włosów 8w1 - aktualnie trwa promocja w biedronce na kosmetyki z tej serii i maska kosztuje 19,90 zł. Coś czuję, że się skuszę, dla mnie to nowość i chętnie bym ją wypróbowała. Która z Was się wybierze do biedronki? :). 
6. Chantal Sessio odżywka do włosów suchych - jedyna odżywka, po której moje włosy są tak doskonale sypkie i lśniące. Często nakładam ją po olejowaniu włosów i bardzo lubię stosować. Dla mnie to świetna opcja na szybko, gdy nie mam czasu na siedzenie w czepku przez godzinę. Cały zabieg trwa kilka minut, a efekt jest równie zadowalający jak po olejowaniu :). 





7. Nivea Long Repair - stara, poczciwa odżywka do włosów :). Stara, bo służy mi już przez bardzo długi okres czasu, a dodatkowo odżywki z tej firmy nie są żadnymi nowościami. Dzięki silikonom zawartym w składzie odżywka fajnie zabezpiecza włosy przez uszkodzeniami i złymi warunkami pogodowymi. Również dobrze się spisuje na ostatnią chwilę. Kosmetyk nakładamy na kilka minut, a po umyciu uzyskujemy efekt gładkich, łatwych do rozczesania włosów.
8. Ziaja maska intensywna odbudowa - ostatnio pisałam o niej na blogu [klik]. Producent pisze, że maska zamyka łuski włosowe - coś w tym jest. Po użyciu włosy są idealnie gładkie i delikatne w dotyku, produkt ponadto uzupełnia niedobór składników budulcowych, co dla mnie jest nowością, ponieważ do tej pory nie miałam maski o takim przeznaczeniu. 
9. Garnier Ultra Doux odżywka do włosów suchych i zniszczonych - kolejna mocna pozycja z listy, która na dobre zadomowiła się w mojej łazience. Awokado i masło karite - i chyba nic więcej nie trzeba mówić :). Dodam, że bardzo wydajna, tania i łatwo dostępna. Nawilży każdy suchy włos, odżywi i doda blasku. 


Dziewczyny, która z powyższych pozycji gościła u Was?  A może macie na którąś ochotę? Czekam na komentarze :).